Węzeł życia...
Komentarze: 3
Jak maleńka nimfa nad leśnym źródełkiem
-schyliłam się nagle nad swą własną duszą.
Małe mi się zdały dawne sprawy wielkie
-odejść w zapomnienie wszystkie kiedyś muszą.
Spoglądałam długo w taflę niezmąconą,
by jak perłę znaleźć jakąś prawdę głębszą.
W końcu odwróciłam swoją twarz zdumioną,
bo w świątyni ciszy nie byłam ja pierwszą,
której własne życie dziwnie się splątało
-chciałam je rozplątać, lecz nie potrafiłam...
Tak wiele stóp ludzkich tutaj się spotkało
-nie tylko ja jedna ślady zostawiłam
na ścieżce ciernistej, ścieżce ku mądrości,
którą przecież trudno pojąć i uchwycić.
Wiele ust pragnęło okruszek miłości
znaleźć, by swe serce nareszcie nasycić...
Nie, ja nie kłamałam! Mówiłam ci szczerze
o tych wszystkich rzeczach, które się zdarzyły.
Ich głosy przycichły; teraz sama wierzę,
że jak sen niedobry -tylko się przyśniły.
Dziwisz się, że ognik w oczach mi się śmieje,
że radość tak łatwo i lekko przychodzi?
Sama nie wiedziałam, że przecież nadzieję
odnajduję w sobie, kiedy słońce wschodzi.
Dodaj komentarz