Taniec z żyletką...
Komentarze: 6
Wbrew wszelkim pozorom jednak kocham te momenty. Te kiedy jest już , właśnie PO... bo PRZED bywa różnie. Kiedyś był lęk. Strach głównie przed bólem... teraz jest raczej opanowanie i pełna świadomość tego co za sekundę ma się wydarzyć...
A teraz kiedy jest już PO trudno mi poskładać myśli , trudno ułożyć sensowne zdanie.
Ludzie czasem pytają...powiedz jak to jest , dlaczego to robisz .Czasem sama nie wiem dlaczego... ale na sekunde PRZED , w momencie kiedy widzę jak na jasnej skórze rysuje się czerwienią cienka linia..a potem większe krople wyznaczają drogę na mej ręcę... wtedy dokładnie wiem dlaczego.I wiem też w stanie takim jakim jestem teraz... teraz też wiem dlaczego jestem taka jaka jestem . Teraz kocham wszystko a spokój który czuję jest nie do opisania... czy znajduję go tylko w takich momentach ?
Nie , ten spokój mnie wypełnia , jest we mnie zawsze... a jednak...
Tego nie da sie opisać ... siedzę i czuję spokojne bicie mojego serca i serca sąsiada który siedzi za ścianą , zaraz wejdzie siostra i jej serce też uslysze. Czuję jak rozlewa się we mnie , po mnie , życiodajna czerwona ciecz....
Teraz nie stać mnie już na metafory , epitety , porównania... bo kto nie wie o czym mówię i tak nie zrozumie. Teraz tylko odpływam , w głab siebie ...
Teraz dookoła jest cisza i spokój , a przyjaciółka żyletka , leży uśpiona na stole.. swoje już dzisiaj zrobiła. Więcej używana nie będzie...
Dodaj komentarz